niedziela, 22 stycznia 2012

Manewry Wojenne

- Gorąca herbatka jest najlepsza  na rozgrzewkę w taki zimowy wieczór – powiedziała Aspera, kierując się do kuchni. W przedpokoju skoczył na nią Lenon. Uczepił się pazurami i zębami nogawki i podbijając  tylnymi łapami walczył niczym komandos w czasie wyjątkowo specjalnej operacji.
- Uspokój się!!! – krzyknęła Aspera, ale na kocie nie zrobiło to żadnego wrażenia więc poczłapała dalej z intruzem na stopie.  W kuchni Lenon rozbrykał się na dobre. Jako typowy samiec alfa usilnie przekonywał o wyższości własnej płci nad płcią przeciwną, mimo oczywistych różnic gatunkowych.
W końcu na deski teatru Wojny wkroczyła Fida i od razu zabrała się do pacyfikacji. Czasami wystarczyło stanowcze „Psik” ale tym razem Lenon zareagował wygiętym, nastroszonym grzbietem i miną złoczyńca spode łba.
- Dobra, dobra – Fida pogłaskała kota mocno po grzbiecie aż zwierzak został zmuszony do położenia się – czytaj poddania.
- Chcesz w Manie? – zapytała stanowczo Aspera?
Fida zdrętwiała.  Czymś się naraziła, tylko czym? Zbyt ostro uspokoiła Lenona czy też może tarasuje przejście  w niewielkiej kuchni albo zbyt długo nie robiła porządków u siebie….. Mimo galopujących myśli nie potrafiła znaleźć trafnej odpowiedzi. Na dodatek jakoś nie zauważyła, że zamiast w banię* usłyszała w manię.
- No chcesz w Manie? – spytała po raz kolejny Aspera
- Ale za co? – wykrztusiła w końcu Fida.
Aspera powoli odwróciła się trzymając w jednej ręce imbryk z herbatą a w drugiej duży kubek z autografem … W. Manna!


* bania - łeb

piątek, 6 stycznia 2012

Syrob


No nie! Mamo jak mogłaś!!! – dotarł do Aspery okrzyk z głębi mieszkania. Fida wpadła do kuchni ze starym albumem w ręku. – Błagam Cię – Borys!?
- Ale o co chodzi? – nie rozumiała Aspera
- Chciałaś, żebym miała na imię Borys, jak jakiś ruski kołchoźnik! Naprawdę, DLACZEGO?
Właściwie to nie wiedziała dlaczego. Próbowała sobie przypomnieć. Sięgnęła pamięcią dawnych czasów ale zagalopowała się aż do dzieciństwa.
Mała Asperka i jej młodsza siostra nie przepadały za słodyczami. Było tak do czasu kiedy, nagle ze sklepowych półek zaczęły znikać różne towary. Dziwnym zbiegiem okoliczności dokładnie wtedy, gdy dziewczynki odkryły zniewalający urok czekoladek, słodycze zniknęły. Zostały jedynie wyroby czekoladopodobne, choć też nie na długo. Pewnej zimy młodsza siostra Asperki rozchorowała się. Miała okropny kaszel i pani doktor zaleciła pić syrop. Aspera zauważyła zadziwiającą prawidłowość. Jedynym lekarstwem, jakie chora chętnie przyjmowała był syrop Pini. W tajemnicy spróbowała łyczek i okazało się, że wszystkie czekoladki świata nie dorównują smakowi Pini! Od tamtej pory, kiedy nikt nie widział rozkoszowała się boskim napojem. Z pierwszą buteleczką poszło gładko, potem mama zaczęła coś podejrzewać.
- I pamiętaj - nie pozwalaj jej wypijać twojego syropu! – doleciał do Asperki fragment rozmowy mamy z Małą.
Druga flaszeczka była trudniejsza do zdobycia ale Aspera wpadła na genialny pomysł. Wystarczyło jedynie zagadać siostrę a jej czujność słabła. Tym razem mama jednak mocno się zdenerwowała. Obie dziewczynki dostały burę.
Asperka musiała więc wymyślić jakiś podstęp. Opracowała całe przedstawienie, w dodatku z bohaterem, który w kulminacyjnym momencie łykał trochę syropu by nie zginąć śmiercią tragiczną. To był strzał w dziesiątkę. Mała oglądała spektakle z otwartą buzią a Aspera rozwijała się z przedstawienia na przedstawienie. Jej oskarowe role, zapewne pod wpływem czarodziejskiego płynu, z zachwytu wbijały publiczność w fotele a brawom i bisom nie było końca. A właściwie był koniec – dno pustej buteleczki po Pini!
Do rzeczywistości przywołał Asperę zapach lekkiej spalenizny.
- Rany nasza kolacja!
Zdejmując patelnię z gazu, pomyślała, że to wszystko ze zmęczenia. Poszła odpocząć chwilę przed telewizorem. W telewizji akurat nadawany był wywiad z Borysem Szycem.
- Bo ja od tyłu nazywam się Syrop, co prawda przez B ale zawsze to syrop – powiedział aktor
- Już wiem dlaczego Borys!  – podskoczyła z radości Aspera  – To z powodu PINI!!!
Bo tak dziwnie czasami się składa, że nie tylko mózg ma swoją pamięć, znaleźć ją można także w kubkach …smakowych! A smaków z dzieciństwa nie zapomina się nigdy.