Jesień uroczyście otworzyła nowy sezon śliwkowy. W czasie Gali Inauguracyjnej, spektakularnie zaciągnęła niebo sinymi chmurami a mokry asfalt ulic, jak lustro powielił je na ziemi. Bure fiolety wzmocniła niezliczoną ilością przeróżnych gatunków śliwek, które w tym roku wyjątkowo obrodziły.
Aspera
lubiła takie odcienie choć nie koniecznie w wydaniu atmosferycznym. Co innego na
sklepowych witrynach. Ciepłe, śliwkowe kurtki i szaliki wprawiały ją w
prawdziwy zachwyt. Właściwie podobały jej się wszystkie kolory fioletu od
prawie bordowego do jasnego wrzosu. Pewnego dnia piękna pogoda osłabiła Asperze
instynkt samoobrony przed głupimi wydatkami. Nieszczęsna dała się uwieść
wystawom i wpadła w sieć zakupomanii. W fioletowym amoku wybrała kurtkę-płaszczyk.
Zaintrygowała ją informacja na metce: „Uszyte przez czołowego producenta
odzieży outdoorowej”. Skoro jest odzież outdoorowa to musi być też indoorowa. A
gdyby tak użyć swojsko brzmiącej nazwy „Odzież Dworska”? Wartość jednej takiej kurtki możnaby
przeliczać na ilość wsi wraz z mieszkańcami z czasów, kiedy w Polsce istniał
dwór królewski.
Jednak cena kurtki, nawet bez przeliczenia na
wsie, szybko sprowadziła Asperę na ziemię. Zrezygnowała z prestiżu i poczucia
przynależności do dworu lub choćby klasy burżuazyjnej i kupiła sobie sukienkę. Po
powrocie do domu urządziła sesję stylizacji. Super blogerskie elementy stroju
połączyła z dodatkami must have o lekko hipsterskim zabarwieniu, m.in.
wyśmienicie pasującymi, pokaźnymi karminowymi
koralami. Całość okrasiła wyszukanymi pozami modelki. Efekt był
piorunujący! Wpadła do kuchni aby pokazać się Fidzie ale tam jej nie było. Była
natomiast misa pełna słodkich śliwek, które też bardzo pasowały do nowego
zakupu i same wręcz się prosiły o stylizację konsumpcyjną. Z pełnymi ustami
Aspera otworzyła pokój Fidy. Zamierzała zapytać „Jak wyglądam?” ale wyszło jej
coś jak „Gul, gul, gul?” Fida podniosła wzrok znad komputera i stwierdziła –
Masz w sobie coś z …indora!