wtorek, 22 listopada 2011

Odkrywanie świata


Jesień straciła dobry humor, zdjęła słoneczny ubiór i włożyła szaro-fioletowe kolory. Aspera wyczuła jej nastrój i także nałożyła bury płaszcz. W chłodnym powietrzu krążył  jakiś wirus. Deszcz siąpił a wiatr bawił się przechodniami przeganiając ich z jednej strony ulicy na drugą. Aspera szybkim krokiem przemierzała dzielnicę miasta, która nie cieszyła się dobrą opinią. Właśnie mijała najbardziej obskurny zaułek, kiedy wielki czerwony napis przyciągnął jej wzrok. Na ścianie widniało ogromne TU. Litery, niczym intrygująca reklama skierowały Asperę ku tajemniczemu znakowi. W tym miejscu zazwyczaj stała wesoła grupka konsumentów alkoholu. Tym razem jedynie rozbite kawałki butelek świadczyły o niedawnym spotkaniu. Aspera przeczytała dalszą część przesłania …byłem Tony Halik!
Ach tak – pomyślała  Aspera – więc to był przystanek w podróży znanego obieżyświata! I oczom jej ukazała się scena, w której podróżnik (obowiązkowo w stroju safari) pojawił się w obskurnym zaułku. Zapewne zapytał o drogę miejscową ludność a ta gościnnie uraczyła go tym czym tam miała. Nagle spragniony podróżnik dostrzegł nieodparty urok tego miejsca i podzielił się swoimi odczuciami z tubylcami a Ci poczęstowali go następną porcją napoju. A kiedy szkło zostało opróżnione, wszyscy zgodnie przerzucili je przez lewe ramię z okrzykiem „Na szczęście!”. A potem jeszcze dodali „No to w drogę!” i zgodnie ruszyli w świat.
Bo przecież istnieje coś takiego jak zarażenie podróżą i jest to rodzaj choroby w gruncie rzeczy nieuleczalnej.