Ogródki działkowe charakteryzują się swoistym folklorem. Można by się pokusić o
stwierdzenie, że ich właściciele stanowią osobny gatunek w przyrodzie. Na
terenie ich występowania czyli na tzw. „działkach” można spotkać stwory
dwunożne, które na pierwszy rzut oka mają jedynie nogi zakończone „niższą
częścią” pleców. Na drugi rzut oka okazuje się, że reszta znajduje się po
drugiej stronie, łącznie z chwytnymi rękami oraz nosem na wpół zanurzonymi w
spulchnianej glebie. Stwory te posługują się specyficznym językiem, dużo w nim
łaciny i niezrozumiałych zwrotów, takich jak:
Humus, Kurze guano, Prosionki, Próchnica, Lisi ogon do
cięcia, Rubekie, Campanulle , kosaćce i tym podobne.
Są to istoty, z reguły
bardzo pokojowo nastawione do świata. Nie śledzą światowych tendencji w
dziedzinie ekologii lecz po prostu mają je we krwi. Wiedzą, że jeśli z ziemi
wyrośnie chwast, który wyciągnął z niej mnóstwo cennych minerałów to trzeba go
zamienić w kompost i oddać naturze.
Czasem instynkt
uprawiania jest tak silny, że przeradza się w rodzaj obsesji i wtedy
działkowiec nie jest w stanie znieść widoku gołej ziemi. Po prostu musi ją
„ubrać” – bierze narzędzia, kopie i sadzi, kopie i sadzi, kopie… Najlepiej
kiedy są to warzywa i owoce czyli rośliny o praktycznych aspektach, żadna tam
trawa czy krzewy ozdobne. Inna sprawa, że natura także nie znosi widoku gołej
ziemi i natychmiast zapełnia ją chwastami.
Późną wiosną można usłyszeć rytualne nawoływania działkowców
w celach wymiany sadzonek, które zawsze wyrastają w ilościach hurtowych.
- Chce Pani sałatę?
- Dziękuję, odwdzięczę się burakami
- Komu ziemniaki, komu?
Każdy każdemu coś wciska i tak ogródki błyskawicznie
zapełniają się zieleniną. W efekcie zielona architektura nabiera stylu „horror
vacui” czyli tzw. full wypas.
W ten tajemniczy świat pewnego dnia wkroczyła Aspera.
Dwunożne stwory przyjęły ją ciepło. Wtedy jeszcze nie wiedziała, że jednym z
powodów było to, że jej ogródek nie był uprawiany od ośmiu lat i stanowił światowy ośrodek produkcji chwastów oraz
innych samosiejek. Stwory odetchnęły z
ulgą i od pierwszej chwili zaczęły udzielać jej drogocennych rad. Była to
mieszanina ludowych mądrości i naukowej
wiedzy + spora dawka przysłów i powiedzonek. Dowiedziała się że:
„Na świętego Grzegorza zima idzie do morza”
„Najlepszy środek na wszystko to nadmanganian potasu”
„Pierwszego maja deszcz – nieurodzaju wieszcz”
„Aby zmienić kwaśny odczyn ziemi trzeba użyć sporo cukru” i
tym podobne
Z czasem Aspera nauczyła
się odróżniać prawdę od miejskich czy też bardziej wiejskich legend. Zdobyła
umiejętność wyszukiwania spośród takich samych, dwulistnych, dwucentymetrowych
roślinek młodego chwasta. Nieprawdopodobne a jednak prawdziwe! Nabrała tężyzny
i sprawności fizycznej. Wypełnił się miłością do przyrody, buddyjskim spokojem,
tolerancją dla istot wielonożnych i oczywiście dwunożnych. Poczuła, że żyje w
odwiecznym rytmie natury.
Dla ciekawych - historia o tym jak autorka stała się działkowcem zamieszczona na stronie Beaty Pawlikowskiej
Dla ciekawych - historia o tym jak autorka stała się działkowcem zamieszczona na stronie Beaty Pawlikowskiej