poniedziałek, 7 maja 2012

Ekostwór


    Ogródki  działkowe charakteryzują się  swoistym folklorem. Można by się pokusić o stwierdzenie, że ich właściciele stanowią osobny gatunek w przyrodzie. Na terenie ich występowania czyli na tzw. „działkach” można spotkać stwory dwunożne, które na pierwszy rzut oka mają jedynie nogi zakończone „niższą częścią” pleców. Na drugi rzut oka okazuje się, że reszta znajduje się po drugiej stronie, łącznie z chwytnymi rękami oraz nosem na wpół zanurzonymi w spulchnianej glebie. Stwory te posługują się specyficznym językiem, dużo w nim łaciny i niezrozumiałych zwrotów, takich jak:
Humus, Kurze guano, Prosionki, Próchnica, Lisi ogon do cięcia, Rubekie, Campanulle , kosaćce i tym podobne.
     Są to istoty, z reguły bardzo pokojowo nastawione do świata. Nie śledzą światowych tendencji w dziedzinie ekologii lecz po prostu mają je we krwi. Wiedzą, że jeśli z ziemi wyrośnie chwast, który wyciągnął z niej mnóstwo cennych minerałów to trzeba go zamienić w kompost i oddać naturze.
    Czasem instynkt uprawiania jest tak silny, że przeradza się w rodzaj obsesji i wtedy działkowiec nie jest w stanie znieść widoku gołej ziemi. Po prostu musi ją „ubrać” – bierze narzędzia, kopie i sadzi, kopie i sadzi, kopie… Najlepiej kiedy są to warzywa i owoce czyli rośliny o praktycznych aspektach, żadna tam trawa czy krzewy ozdobne. Inna sprawa, że natura także nie znosi widoku gołej ziemi i natychmiast zapełnia ją chwastami.
   Późną wiosną można usłyszeć rytualne nawoływania działkowców w celach wymiany sadzonek, które zawsze wyrastają w ilościach hurtowych.
- Chce Pani sałatę?
- Dziękuję, odwdzięczę się burakami
- Komu ziemniaki, komu?
Każdy każdemu coś wciska i tak ogródki błyskawicznie zapełniają się zieleniną. W efekcie zielona architektura nabiera stylu „horror vacui” czyli tzw. full wypas.
  W ten tajemniczy świat pewnego dnia wkroczyła Aspera. Dwunożne stwory przyjęły ją ciepło. Wtedy jeszcze nie wiedziała, że jednym z powodów było to, że jej ogródek nie był uprawiany od ośmiu lat i stanowił  światowy ośrodek produkcji chwastów oraz innych samosiejek.  Stwory odetchnęły z ulgą i od pierwszej chwili zaczęły udzielać jej drogocennych rad. Była to mieszanina ludowych mądrości i  naukowej wiedzy + spora dawka przysłów i powiedzonek. Dowiedziała się że:
„Na świętego Grzegorza zima idzie do morza”
„Najlepszy środek na wszystko to nadmanganian potasu”
„Pierwszego maja deszcz – nieurodzaju wieszcz”
„Aby zmienić kwaśny odczyn ziemi trzeba użyć sporo cukru” i tym podobne
   Z czasem Aspera nauczyła się odróżniać prawdę od miejskich czy też bardziej wiejskich legend. Zdobyła umiejętność wyszukiwania spośród takich samych, dwulistnych, dwucentymetrowych roślinek młodego chwasta. Nieprawdopodobne a jednak prawdziwe! Nabrała tężyzny i sprawności fizycznej. Wypełnił się miłością do przyrody, buddyjskim spokojem, tolerancją dla istot wielonożnych i oczywiście dwunożnych. Poczuła, że żyje w odwiecznym rytmie natury.
 Dla ciekawych - historia o tym jak autorka stała się działkowcem zamieszczona na stronie Beaty Pawlikowskiej